Koziołek złamał nogę
Apropo złamania - moja Gapa swego czasu miała złamaną nogę tylną, prawą. Od tego zresztą wzięło się jej imię - koń ją nadepnął przez jej nieuwagę. Zdjęcie - złamanie z przemieszeniem, w ogóle nie ma sensu ratować, Wrocław, więc ceny z kosmosu, weterynarz jak widziałam średnio chętny, żeby cokolwiek robić, dlatego zapewne cenę dał zaporową na zabieg. Nie podjął się nawet nastawienia kozie nogi. Mój narzeczony po przywiezieniu kozy do domu zawziął się i postanowił sam nastawić Gapci nogę. Byłam sceptyczna, ale siedział całą noc na zagranicznych stronach i szukał, szukał. Znalazł. Rano poszliśmy, jeszcze tylko wcześniej od zaprzyjaźnionego weterynarza, który leczy nasze konie wzięliśmy znieczulenie, ja musiałam trzymać ją, żeby się nie wierciła, uchwycił jej nóżkę w swoje wielkie łapska, ustawił, raz pchnął/nacisnął, oboje usłyszeliśmy TRACH, Gapa zero reakcji (błogo po znieczuleniu). Z deseczek zrobił łubki, nogę owinął dokładnie bandażem, potem końską owijką i tak zostawiliśmy, kózka została w koziarni na noc. Rano puściłam ją z innymi kozami (było lato, więc sucho), radziła sobie super, po 2 miesiącach nie pamiętała o złamaniu. wesoły Dzisiaj biega, bryka, szaleje, nikt by nie poznał, że kiedykolwiek miała złamaną nóżkę, absolutnie nie kuleje, nie znaczy. A ja patrzę na nią z przyjemnością, bo wiem, że nie poddaliśmy się po usłyszeniu diagnozy, tylko walczyliśmy, a jej dobry humor, oraz wdzięczność są największą nagrodą. wesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM