Koziołek złamał nogę
Sytuacja nie jest tragiczna, głowa do góry wesoły
U mnie kiedyś źrebię (młoda klaczka) kilkumiesięczne z koni zimnokrwistych, które hodował mój Tata, złamało nogę i do tego tylną. U konia kilkanaście lat temu to już w powszechnym mniemaniu było i chyba nadal jest "gwóźdź do grobowej deski", czyli = sprzedaż do rzeźni...
Jednak mam wspaniałego znajomego weterynarza, który jest dość "szalony" w pozytywnym tego słowa znaczeniu i od razu stwierdził, że trzeba próbować: złożyć i włożyć w gips. Nigdy wcześniej tego nie robił, a nawet nie słyszał o zakładaniu gipsu u koni, ale zdecydował się sam na tę akcję. Wszystko dobrze złożył pod narkozą, zagipsował. Mieliśmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Po zdjęciu gipsu pierwsze 2 dni były najgorsze, bo klaczka była przyzwyczajona do noszenia ciężkiego gipsu i cały czas trzymała nogę, jak w gipsie, ale zaczynała powoli normalnie chodzić i wszystko było w porządku. Po 2 tygodniach źrebak biegał, jak gdyby nigdy nic. Wyrosła na piękną klacz, która zostawiliśmy do hodowli, chodziła normalnie pod siodłem, w zaprzęgu, była bardzo silna i nikt nigdy by nie pomyślał, że miała złamaną nogę.

Dlatego radzę poszukać normalnego, mądrego weta, który złoży nogę i zagipsuje ją porządnie. Koziołek na pewno wróci do dawnej sprawności, może nie w 100%, ale będzie mógł dalej normalnie żyć...
Pozdrawiam i życzę powodzenia!


  PRZEJDŹ NA FORUM