Utylizacja
Padły mi kozy, wezwałam zakład utylizacyjny. Zabrali( 4 dni to zajeło) . Kwity zaniosłam do agencji. Powiatowego musze jeszcze telefonicznie poinformować. Nikt nie pytał co się stało, czy stare chore, zagryzione, zagłodzone, nie ważne. Zabrali. Koszt 0zł. Miały kolczyki, nr stada i tyle. Każdy rejon ma inną polityke ? Czy jeszcze jakaś przeprawa mnie czeka?


Kojocie trzymaj się. Jeszcze kilka dni sprawa się zakończy a ty odzyskasz równowage. Wszystkich nas spotykają dramaty. Marzyłam o wyjeździe z domu ale kasy mało, zwierzęta same nie zostaną... Przyjaciele wpadli do chałupy, rzucili rezerwacje hotelu, bilety na różne rozrywki, obiecali zająć się domem i obejściem... Miły weekend zapamiętam z perspektywy straty wieloletniego przyjaciela. I ludzkiej bezduszności. To był kot, zachorował, nawet nie wiem co się stało usłyszałam że widzieli że, chory, słaby ale był stary to mi głowy nie zawracali... Bardzo to boli. Mam mega kaca moralnego:-( biedak męczył się a ja zastawiłam go pod taką opieką.


  PRZEJDŹ NA FORUM