choroba kozy |
Już się wszystko wyjaśniło. Niestety główny winowajca to ja - wywlekłam kozuchy wczoraj na spacer i .. obżarły mi pieris japonski ( jedyny krzaczor w ogrodzie nie okryty ![]() Doszłam do tego gdy po telefonie do weta zaczęłam oglądać ogród - co też mogły zjeść i zjadły. Nawet nie wiem kiedy bo cały czas byłam przy nich - okrywałam róże. Pojechałam po południu do weta - negocjować wizytę lub leki dla moich wariatek. faktycznie był zajęty bo właśnie gdy dotarłam do lecznicy wrócił od jakiegoś gospodarza upaprany w gumowcach. Stwierdził, że to zatrucie i że postępowałam dobrze, podając rumianek, wapno, węgiel. Dołożył tylko Biopropil ( preparat dostarcza składników glukogennych. Stabilizuje ph treści żwacza, poprawia funkcjonowanie mikroflory w żołądku, oraz przeciwdziała wystąpieniu zaburzeń metabolicznych i dysfunkcji przewodu pokarmowego. preparat jest najczęściej stosowany u krów i owiec, ale kozom też ma pomóc). Podałam według instrukcji lek plus kolejna dawka rumianku i wieczorem moje pannice były już bardzo kontaktowe i Kopycia strzeliła focha na strzykawkę z wapnem, o mały figiel a miałabym roga w obojczyku. dzisiaj nic nie jadły, tylko woda. mam nadzieje,że jutro będzie lepiej. Co do podawania węgla Monika ma 100% racje ![]() Nie wiem dlaczego moje kozy taki łapczywe na wszystkie świństwa. Nie są już takie malutkie i powinny chyba mieć jakiś instynkt - co można jeść a co nie. Dziękuje bardzo za pomoc przede wszystkim Monice i Joli - jesteście dobre duszyczki ![]() I wszystkim za wsparcie ![]() |