Oswajanie zdziczałej kozy - proszę o rady.
Mag, dzięki za podpowiedzi, przyswoiłam, mąż i dzieciaki też obowiązkowo poczytają oczko Po 3 tygodniach "uczenia się " kozy widzimy, że jest tak, jak piszesz, czyli nic na siłę, powoli, życzliwie i spokojnie, żadnych gwałtownych ruchów, niechcianych pieszczot. Do domu też może wejść, widać, jak wszystko sprawdza, węszy, poznaje, choć trzeba uważać, bo bez zapowiedzi traktuje naszą stara psicę rogami, a pies tak bardzo chciałaby się zaprzyjaźnić...oczko Ja dużo do niej gadam, nawet, jak przechodzę obok koziarni, nawiązuję z nią kontakt "przez drzwi" - zawsze mi odpowiada wesoły Poszukam Twojej dojalnicy, może znajdę, spróbujemy. W kwestii spokoju właśnie - też bardzo byśmy chcieli, żeby Kacha miała ruję i pewnie, gdybyśmy gdzieś ją oddali na jakiś czas do chłopaka, może by ta ruja się pojawiła, ale jak pomyślę o stresie przez drogę (przyjechała do nas związana na leżąco), potem znowu nowy dom, obcy ludzie, eeee tam, rezygnujemy, niech ma spokój, może się doczekamy rui wiosennej, zobaczymy, jak nie, trudno, może w następnym sezonie...


  PRZEJDŹ NA FORUM