Oswajanie zdziczałej kozy - proszę o rady.
U nas było podobnie. Kozy zabrałem od gościa u którego były luzem. Jako ze jestem przeciwny krępowaniu zwierzat to zaraz po przyjeździe puściłem je luzem no ale efektem zmiany otoczenia była ostra gonitwa po rowach i pokrzywach przez dobre 2 godziny. Po złapaniu niestety poszły na linkę i tak dobre 2 tyg. Nauczyły się miejsca ale dalej od nas wiały. Zaczeły za to wracac do swojego pomieszczenia. Po 3 tyg to napewno zaczeły podchodzic do zony i dzieci wiec na probe odpiete zostaly ale niestety znowu gonitwa byla. Tym razem wystarczylo tylko kozla zapinac ona sie nieoddalala od niego dalej niz na 10m. Teraz po pół roku sa luzem przychofza do nas po smakołyki ale na pieszczoty nie ma szans. Troche przeginaja bo u nas w sieni leza czesto ziemniaki a one o tym wiedza i te łajzy potrafia drzwi otworzyc. Czasem tez wybiora sie na pole sasuada dopiero co zboze wychodzi wiec ida do rarytasu. Niestety dla sary a stety dla nas po wypadku z psem zrobily sie takie ufne ze nawet ja moge z nimi robic co chce nie bylo problemu zebym ja opatrzyl. Kuba zachodzil i budl mnie w plecy i wyciagal z kieszeni marchewki. Moze kozy widza ze chcemy ich dobra ? Napewno po pół roku ich posiadania moge powiedziec ze sa madrzejsze niz niejeden pies. Moze bardziej cwane.


  PRZEJDŹ NA FORUM