Kolczykowanie
Na kozolandzie czytałam, żeby zdezynfekować jodyną. Nawet miałam przygotowaną. Ale wet powiedział, że nie trzeba. To co mu sie udało ucelować, to ucelował dobrze, bo nic nie krwawiło. Nic nie robiłam -nie przemywałam, nie obracałam. Widzę, że się obracają same. Nawet miałam zgryz, bo u Stefka te dwie części były założone jedna w te, druga wewte i się zastanawiałam, czy można obrócić, żeby było równo. Zanim się zdecydowałam na manewry, to obróciły się same. Moje są pewnie nadwrażliwe jakieś, bo wystarczy, że rękę wyciągnę do ucha, to już wieją i łeb pod żłób.
U mnie ryk był niesamowity. Wanda i Stefan mniejsze, to utrzymałam bez problemu i mają założone równiutko.


  PRZEJDŹ NA FORUM