Nasze hobby i inne zainteresowania
Szanowny Capstrzyku, zaczynasz mój podziw budzić. Nie pamiętam już gdzie mogłeś mój osobisty brzozowy parkiecik zobaczyć, ale jest. W moim osobistym pokoju, który własnymi ręcami remontowałam, wykorzystując tu głównie akryle.
Ja juz w tym domu namalowałam się trochę parkietów i boazerii. I miałam dość tych eksmisji z pomieszczenia na dłuugą chwilę z powodu schnięcia lakieru i z powodu smrodu.Zreztą, ze wzgledu na zwierzyniec eksmisje niemożliwe. Klucza nie ma bo zamek stary, a moja czarna suka wszystkie drzwi otwiera. I byłyby łapki. Pomalowałam ten piękny brzozowy parkiet, po wycyklinowaniu, lakierem akrylowym. Dobrze się maluje, kłaków nie wyciąga. Ale niestety, niecały rok minął, a lakier jest juz matowy. Gdybym ja sama w tym pokoju mieszkała... Ale gonitwy moich kotów, psów za kotami, psa za psem. Chyba to nie jest lakier do zoo...
Boazerię na ścianie przemalowałam tez akrylem. Zmieszałam biały i kremowy, wyszło takie ecru. To jest na boazerii, łóżku i szafie. Dobrze się nosi, malowanie dla leniwych super. Bo ja się nie lubię bawić w stopięćdziesiąt podejść dla uzyskania pożądanego efektu. Drażnią mnie tylko 2 plamki na tej boazerii. Musiałam w niej wymienić 2 deski. Udało mi się je jakoś wcisnąć w resztę konstrukcji bez demolki. Na każdej z nich był sęczek. I na tych sęczkach pojawiły sie żółtawe plamy. Jak je teraz zamaluję to będą plamy jaśniejsze od całości. A sa na tyle nisko, że niczym ich nie zatkam i tak mi na odczucia estetyczne oddziaływują.
A pozostałe ściany, z pękającym tynkiem, którego nie załatwiało żadne szpachlowanie oblepiłam szklana tapetą i pomalowałam. Niech se pęka teraz do woli. Ten pomysł ze szklana tapetą, to dzieki siostrze, która 20lat mieszkałą we Francji. Tam wszystkie remonty na pękających tynkach robią właśnie tym welonem szklanym. Super sprawa. Ja mam w jodełkę, a u syna jest "gruby worek", u męża romby. I na to nobiles, albo śnieżka "barwy natury", na gruncie.

A wracając do tej zielonej "jedynki" - jak ona ma napisane, że jest do metalu, to ja poproszę bardzo, żeby się na metalu zachowywała jak należy, a nie robiła sobie ze mnie jaja. No, ale z drugiej strony, jak bym kupiła hamerajta albo tikurilę, to by tych jaj nie było.


  PRZEJDŹ NA FORUM