Poród u kozy
Występowanie problemów w trakcie porodu, porady
Tiaaa, ale wy doświadczone kobiety jesteście. A ja przed wykotem Andzi wyczytałam na forach obu, co i jak, szceg. nieprawidłowe ułożenia i prawie na pamięć się uczyłam co sie robi, jak noga podwinięta. Jak bym wyczuła. Bo Stefan szedł jak do krakowiaczka - główka i nózia. Drugiej niet. No to włozyłam te rękę i zgodnie w instr. zaczęłam szukac drugiej nogi. Ale Stefkowi sie spieszyło i mi pod ręką zaczął łepetynę wystawiać. To mi tak w panice do łba przyszło, że jak moja ręka i jego łeb się zmieściły, to jego łeb i ta druga noga też i pociągnęłam za tą co szła do przodu. Wiem, wiem, mogło sie zdarzyc to i owo. Na szczęście się nie zdarzyło, koza zdrowa, Stefan zyje, choc bez jajek.


  PRZEJDŹ NA FORUM