Oswajanie zdziczałej kozy - proszę o rady.
Witam ponownie. Chcę opowiedzieć o postępach w przypadku jednej z kóz i ich kompletnym braku w przypadku kozy numer dwa. Otóż wczoraj poszłam do kóz z suchym chlebem. Celowo ustawiłam się tak, żeby 'nowe' kozy mogły swobodnie do mnie podejść (są upięte na 6 metrowych łańcuszkach). Moje 'stare' kozy od razu przybiegły i dopominały się o smakołyki. Dosłownie po kilku sekundach jedna z kóz (ciemnobrązowa Inka) podeszła i zaczęła napierać na mnie pyszczkiem, także upominając się o smakołyki. Zaczęłam więc ją karmić i nie było żadnego problemu. Chętnie brała ode mnie kawałki chleba, nie odsuwała się, gdy je podawałam, pozwoliła się nawet pomiziać za uchem. I widzę ciągły progres, dzisiaj było już tak, że rano oparła się o mnie raciczkami, jak o drzewo, najwidoczniej nie mogąc doczekać się swojego przydziału jabłek. wesoły Te szybkie postępy bardzo mnie cieszą. wesoły Jednak druga koza .. Koszmar. Gdy tylko widzi człowieka biegnie na oślep, niemalże urywając sobie głowę na obroży. Zachowuje się jak totalny dzikus. O podejściu nie ma mowy. Nie była w ogóle zainteresowana chlebem, czy jabłkami. Nieustannie głośno meczy, dosłownie zawodzi. Gdy stoję i karmię pozostałe kozy (w tym drugą nową) ona stoi najdalej, jak tylko może, na ile pozwala jej łańcuszek i nie ma najmniejszego zamiaru się zbliżyć. A gdy ja próbowałam zrobić choćby krok w jej stronę - panika, szarpanie się na obroży, więc odpuściłam. Zdajać ją jednak muszę (na moje nieszczęście ta właśnie jest dojna), co jest czynnością straszną i trudną. Koza miota się w każdą stronę, meczy wniebogłosy (właściwie nie przypomina to meczenia, tylko niezrozumiałe wrzaski), próbuje walić rogami, wyrywa się. Robimy to we dwójkę, możliwie jak najszybciej, jednocześnie starając się przemawiać do niej spokojnym głosem (i tak nas zagłusza), głaskać delikatnie itp., podawać smakołyki (zero zainteresowania). Nie skutkuje nic i jestem przerażona jej zachowaniem. Rozumiem, że jest u mnie krótko, że się boi, ale dlaczego nie reaguje nawet na jedzenie ? Dlaczego nie chce zrobić nawet malutkiego kroku w moją stronę, kiedy inne kozy otaczają mnie ciasnym kołem ? Widzę, że drugą z kóz wyraźnie ośmiela obecność moich oswojonych kózek, natomiast na tą pierwszą nie działa nic. Dziękuję wszystkim za dotychczasowe rady, będę walczyła dalej.


  PRZEJDŹ NA FORUM