Coś dla duszy...
Temat o zdecydowanie mało materialnej części życia
U mnie też otoczenie dziwnie patrzyło na moje kozy.
Mieszkam w centrum wioski,gdzie wkoło sami,duzi gospodarze,którzy przeważnie świniaki i ewentualnie bydło hodują.
Śmali się,że po co na zwierzęta "dla biedaków",że tak nisko upadliśmy,bo ojciec i dziadek świnie i krowy hodowali,a my kozy zaczęliśmy hodować.Czasem jeszcze dzisiaj dziwnie się ktoś spyta:"a słyszałam,że ty kozy hodujesz?.........."-głupi uśmieszek.
No,ale że mam w końcu "wysprzątane"z zarośli-to już inna bajka-tego zazdroszczą,że co chwilę z kosą i kosiarką nie muszę latać.Nawet Ci,którzy się śmiali,to gdy nikt z nas nie widział,wnuki czy dzieci przyprowadzali,żeby kozy obejrzały.No,ale jak posłyszeli,że ktoś z nas się zbliża-to biegiem na swój ogródwesoły
No,a ja mam na tyle fajnie,że z okna pokoju mojej córki widzę,gdy ktoś z sąsiadów idzie do pastwiska.
Jedyna rada-olać to wszystko i się nie przejmować.Ja w każdym razie na samym początku już,musiałabym sprzedać kozy(wtedy miałam 1 dorosłą z córką,czyli jak to mój facet mówił "półtora"kozy).No,a teraz mam ponad 20szt z młodymi i nadal olewam wszystkie,głupie komentarze pod moim adresem.No,ale ja jestem taka,że "w kaszę sobie dmuchać nie dam".Jest takie,trafne powiedzenie "Co komu do domu,skoro dom nie jego?"........
Ja się tego trzymamwesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM