Rogi u kóz.
No to mogę nazywać się szczęściarą, nigdy mnie koza nie bodła i nie ugryzła wesoły mam taka ofermę i do tego żarte to okropnie że jak widzi jedzenie to przewróci człowieka byle by się dostać heheh. No ale ataku na mnie nie było nigdy, fakt kozioł przerzucał mnie rogami za ogrodzenie i dość komicznie to wyglądało heheheh ale koza nigdy mi się nie postawiła.Gorzej między nimi odkąd Kuby nie ma chcą się pozabijać, każda chce być alfą żadna nie ustąpi. I tak połamane żebra., rany na głowie i ciele do tego rozszarpane wymię. Trzeba było je podzielić, porobić boksy i nowy etap wychowania , teraz chodzą jak w zegarku ale czasem coś im się zdarzy wywinąć numer. Jak dziś doje kozę patrzę a ona ma przecięta skórę od pachy po sam kręgosłup. No nie ciekawe są takie sytuacje ale rogów bym nie obcięła za to za rok po wykotach dekornizuję (znaczy wet wypali) rogi kózkom bo będą po koźle An i zostają do chowu u mnie.


  PRZEJDŹ NA FORUM