Poród u kozy
Występowanie problemów w trakcie porodu, porady
Nie wiem, czy było opanowanie, bo jak z Magdą rozmawiałam przez telefon, to mi tak ręka latała, że mało sobie żuchwy nie uszkodziłam. I w zasadzie jeszcze do końca nie odeszłam. Może jak sie przekopię przez te sterty garów, co mi sie naskładały, nie wiem skąd, w zlewie i juz będę mogła wreszcie bez obciążenia zadaniami do wykonania, usiąść, to dopiero odejdę. Ale i tak jeszcze w nocy zaglądnę do Stefana i jego mamy. Wydawało mi sie, że Stefan ma problem z trafieniem do cyca. Wtykałam mu paszcze pare razy i troche pociągnął, ale nie wiem czy daje rade sam. Łazi tak smiesznie na szeroko rozstawionych nogach i sie mu zdarza przewracać. Andzia go ciągle liże. Smółke wydalił,bo go dotknełam i sie upaćkałam. Andzia dupsko wylizała. Ułozył sie na betonie gołym pod wrotkami, więc przelazłam góra i nawaliłam tam słomy, to wlazł na te górę słomy i sie spluzgnął. Myślałam, że sie sturla.


  PRZEJDŹ NA FORUM